Muza na bloga

poniedziałek, 1 października 2012

Sami to nazwijcie;(


  Było ciepło. promienie słońca grzały jak nigdy.Nikt nie przypuszczał że w tym dniu mogło sie coś stać.A jednak te dni miały coś w sobie pięknego i miłego. A w tym słoneczna miłość. Rankiem Mateusz szybko uporał sie ze sprzątaniem. Na godz 16 był już gotowy do wyjścia. Umówił sie z Martyną. Chodził z nią ponad rok.Nie mógł bez niej żyć... Był umówiony koło kawiarni.Gdy przyszła powitał ją serdecznym pocałunkiem Martyna zaproponowała mu spacer. Zgodził się. Spacerowali po parku rozmawiali, żartowali. Byli sobą tak zajęci że nie zauważyli jak robi się ciemno.
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć,ale ja Cie kocham - powiedziała.
- Ja też Cie kocham - odpowiedział i przytulił sie do niej. - Kocham Cię moja najdroższa. Jesteś tylko moja nikogo więcej.
To było piękne. Spotykali sie często.
 Po jakimś czasie Martyna zaczęła go unikać. On udawał , że to nieprawda. Kochał ją i to go oślepiło. Wiedział że już ma innego. Była wtedy taka jakiej jej nie chciał znać. Któregoś dnia spotkali sie na ulicy.
 - Cześć- powiedziała.
Odpowiedział jej, ale głos jego drżał. Zrozumiała ze on wie o wszystkim.Bała sie jakby zrobiła coś złego.
 - Nie jestem taki jak o mnie myślisz. Kocham Cię i chce abyś była szczęśliwa ale Ty tego nie chcesz.Niszczysz siebie i swoich przyjaciół, bo wierzysz tylko w siebie - mówił drżącym głosem.
Nie rozumiała jego słów. Chciała coś powiedzieć ale z jego oczu płynęły łzy. I tak sie rozstali...

                                                                             ***
 Kiedyś był wiecznie wesoły dlatego nazywali go chłopakiem radości,a teraz to chłopak smutku....
- Co Ci jest?
Nie chciał powiedzieć.
- I tak mi nie pomożecie. Jestem w krainie smutku i tam pozostanę...
Po raz pierwszy widzieliśmy jego łzy. Kiedy wracaliśmy z zabawy Mateusz zaprosił nas do siebie. Położył sie na tapczanie i zaczął mówić o różnych sprawach. Nagle chwycił sie za serce i zaczał jęczeć. Szybko zawiadomiliśmy pogotowie. Lekarz stwierdził atak serca z wyczerpania.Będzie żył jeszcze jeden dzień.Siedzieliśmy przy nim cały czas. odzyskał przytomność. Pierwsze słowo wypowiedziane przez Mateusza to prosił abym została tylko ja.Gdy wszyscy wyszli długo rozmawiał o niej.
- Dziś odejdę z tego świata... będę miał 18 lat...
Nie mógł mówić. Wymawiał tylko końcówki. Nie wiem czy z bolu czy dlatego ze musiał odejść - ale raczej z obu przyczyn.
- Pozdrów go ode mnie. Nie zapomnij powiedzieć że życie jest piękne i nikt go nie przełamie nawet moje łzy. Powiedział jeszcze dwa zdania. - Nie gońcie go za to,gdy będzie mu źle pomóżcie mu. Proszę was. Do pokoju weszli wszyscy...mówił dalej. - Mam 18 lat i trudno mi odejść tak daleko. Czy tak musi być? Jego łzy lały sie na poduszkę. - Przełamałem wiele przeszkód,ale teraz jest ostatnia i najtrudniejsza. Odchodzę od was juz na zawsze nie zobaczmy sie już nigdy ale pamiętajcie że kiedyś bylem pełny radości,a teraz jej nie mam. gdy bede miał 20 lat powiedz jej niech położy na mój grób biały goździk i nie mówcie o niczym więcej. Czuje że mnie coś ciągnie. Mamo kochana komu zrobiłem krzywde?Tato kochany czy ja musze od was odejść? Ja chce życ razem z wami. Nie chce umierać. - Trzymał kurczowo moją rękę. Płakał z bólu. Nagle puścił mnie i rzekł : - Niestety ale zapomnijcie o mnie. Nie martwcie sie kochani. Życie sie wam ułoży. Życze wam szczęścia kochani,szkoda,że nie mogę sie pożegnać z Martyną. Ona jest teraz daleko ale to dobrze teraz napewno pocałowała swojego chłopaka tak jak mnie przed paroma miesiącami.Żegnaj Martyno. Żegnajcie kochani i ja zawsze będę o was pamiętał. Żegnaj O..... - nie skończył.
Umarł o 24. W tym dniu skończył 18 lat. Przyjechałam do domu w drodze spotkałam Martynę. Była wesoła jak zawsze.
- Co jest? Wyglądasz jakbyś całą noc nie spała- spytała. - Dokąd idziesz?
 - Do kolegi. Co robiłaś o 24? Byłaś z chłopakiem i całowałaś go o tej porze?
 Była zdziwiona.
- Skąd o tym wiesz?
Ja dziwiłam sie skąd Mateusz o tym wiedział.
 - Ach masz pozdrowienia od Mateusza.
 - A dawno go nie widziałam pozdrów go.
- Za późno mogłaś to zrobić wcześniej,mniej by cierpiał.
- A co się stało zachorował?
 - Ach żeby tylko cieszyłabym się razem z Tobą. Ale niestety zachorował, a Ty go zabiłaś. Powoli wyłamywałaś mu ręce, nogi i w końcu zostało tylko serce. Lecz Ty jesteś zbyt skąpa. Zabrałaś mu wszystko. Zniszczyłaś i zostały tylko wspomnienia . Widziałam jak nie chciał odejść. Mateusz chciał żyć. Wiesz jaki był ten chłopak tak go nienawidziłaś.
- Powiedz co sie stało? Chyba nie chcesz powiedzieć że Mateusz umarł.
- Tak on umarł. Jedyna prośba do Ciebie to masz mu położyć biały goździk gdy będzie miał 20 lat.
Pierwszy raz zobaczyłam w jej oczach łzy. Płakała jak dziecko, ale zebrała się szybko i pojechała do Mateusza. Wpadła do mieszkania i ujrzała zwłoki chłopaka w czarnym ślubnym garniturze.Teraz był uśmiechnięty. Uklękła koło niego i pocałowała go.Teraz kiedy nie żył pokochała go bardziej ale było za późno...
- Kocham Cię - krzyknęła kilka razy. - Słyszysz? Kocham Cię!!!
 Było cicho. Usta jej drżały. Płakała cichym głosem.
- Nie płacz.Wstań. Mateusz nie żyje. Zapomnij o nim. On Cie nie słyszy...
- Nie ja pójde za nim.
Wzięła nóż i przebiła sobie serce. Upadła koło zwłok chłopaka. Wokoło nich rozlała się krew. Teraz łączyła ich prawdziwa miłość.

                                                                ***
Gdy ukończył 20 lat położyliśmy mu biały goździk który miała mu położyć Martyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz